Tutaj powinien być opis

Wycieczka do Zakopanego

23 maja uczniowie klasy szóstej wybrali się na trzydniową wycieczkę do Zakopanego. Oto relacja szóstoklasistów.

Po kilku godzinach jazdy wypełnionej pięknymi widokami dojechaliśmy do Zakopanego. Razem
z parą przewodników udaliśmy się do Doliny Kościeliskiej. Przewodnicy nie szczędzili nam przystanków, podczas których opowiadali różne ciekawostki i legendy. Dotarliśmy do Jaskini Mroźnej. Jest to jaskinia znajdująca się na 1112 metrów n.p.m i liczy sobie 570 metrów długości. Droga przez jaskinię nie była wcale prosta - skały były mokre i śliskie, przez co stopy sie obsuwały.

Zdarzały się fragmenty, gdzie niektórzy czołgali się! Skutkiem tego były doszczętnie ubrudzone ubrania. Wyjście z Jaskini Mroźnej również znajdowało się jeszcze kilkaset metrów n.p.m., więc czekała nas jeszcze stroma droga w dół. Gdy udało na się zejść, ruszyliśmy do Wąwozu Kraków.
W drodze przewodnik powiadomił nas, że woda ze źródełka, które mijaliśmy, jest pitna, więc zebraliśmy zapasy wody i ruszyliśmy dalej. Następnie dotarliśmy do miejsca, gdzie byliśmy zmuszeni do wspinania po łańcuchach. Większość zdecydowała się na przejście łańcuchami, lecz niewielka grupa osób wróciła i poczekała na resztę klasy. Potem udaliśmy się do naszego pensjonatu. Nim się obejrzeliśmy, minął pierwszy dzień wycieczki.

Gdy wstaliśmy rano, każdy nasz mięsień krzyczał z bólu! W drugim dniu wycieczki udaliśmy się na "Średnią Krokiew". Następnie wybraliśmy się na słynne w Zakopanem Krupówki. Po przejściu tej dzielnicy wsiedliśmy w "tramwaj" na Gubałówkę. Gdy chodziliśmy po szczycie tej góry, złapała nas burza. Byliśmy zmuszeni poszukać najszybszej trasy na dół. Najszybsza oznaczała najbardziej stroma. Po ok. 30 minutach łapania się gałęzi i sypiącego się żwiru spod nóg zeszliśmy "na ląd".
Wtedy wróciliśmy do pensjonatu, zaopatrzyliśmy się w prowiant na podróż i zaczęliśmy się pakować (chociaż nawet niezdążyliśmy się do końca rozpakować). Trzeciego i zarazem ostatniego dnia naszym pierwszym celem była katedra wykonana w stylu zakopiańskim. Każdy element był wykonany
z drewna, a wszystko było tak pięknie ozdobione, że nawet najlepszy ze stolarzy nie powstydziłby się taką pracą. Następnie udaliśmy się do liceum plastycznego. Po dawce przepięknych prac ruszyliśmy
w stronę zabytkowego cmentarza. Nagrobki były bardzo starannie wykonane i przypominały totemy. Potem wybraliśmy się do Muzeum Władysława Hasiora.

Szczerze, było to najbardziej przerażające pomieszczenie, w jakim byłem. Obrazy i prace przedstawiały dziwne twarze, kończyny manekinów i lalek, a także przedmioty codziennego użytku. Na przykład, jedna z prac - "Przesłuchanie anioła" składała się z: głowy manekina, powyginanej blachy i bardzo (ale to bardzo) zniszczonego drewna. Do tego praca była powieszona na łańcuchach "do góry nogami". Po ukończeniu zwiedzania dziarskim krokiem ruszyliśmy na obiad, a następnie do autokaru.

To była świetna wycieczka!

 KAROL MITAS